środa, 16 stycznia 2019

Kiedyś to było...

Bum - i już jesteśmy w 2019. Pędzi fala codzienności, z coraz bardziej panicznymi telefonami od rodziców gimnazjalistów lub ósmoklasistów. Strajki nauczycieli, przymusowe ferie, dzieci się cieszą, rodzice martwią nie tylko logistyką dnia codziennego, ale też brakami w realizacji programu. Kołomyja.

A po co to wszystko? Po co chodzimy do szkoły? Po co się uczymy? Czy powinnismy się uczyć? Wszyscy? Czego?

Bardzo ciekawy tekst przeczytałem o coraz bardziej popularnych programach do rozwiązywania zadań z matematyki (i nie tylko). I od razu jazda, że to umożliwia ściąganie, niedozwoloną pomoc na sprawdzianach i testach...
Przeglądając opinie widzę główny prąd dyskusji że to nie fair, bo nikt z nas nie chciałby jechać samochodem po wiadukcie projektowanym przez inżyniera, który ściągał na egzaminach. I że w ogóle kiedyś to było, kiedyś to się uczyło, i kiedyś to szkoły wypuszczały samych mega - wynalazców (to o moim pokoleniu). Hur dur, hur dur, kiedyś to było...

Podobny obraz

Ale to jest fenomenalne narzędzie - tak myślę po przejrzeniu tego cuda. Nie tylko rozwiązuje większość zadań  typu 'jaki jest wynik', ale również pokazuje je krok po kroku. Pozwala samemu w domu, bez pomocy nauczyciela, pracować nad nowymi tematami. Ale jego popularnośc pokazuje dużo głębszy problem w naszym nauczaniu matematyki - skupienie na rachunkach, na biegłości w przekształceniach, zastosowaniach wzorów, w obliczaniu wyrażeń. Katujemy uczniów kolejnymi piętrowymi ułamkami, łańcuchowymi wyrażeniami, pierwiastkami z pierwiastków z ułamków potęg. A co jest prawdziwą frajdą, co sprawia najwięcej przyjemności i jest najbliższe rozwiązywaniu zagadek rodem z Piratów z Karaibów? Zadania z treścią. Dowody. Pokaż. Dowiedź. Wykaż. Rozwiąż problem. Jednocześnie jest to największy koszmar uczniów. Jeśli zadanie zaczyna się od słów 'udowodnij' lub 'wykaż', musimy łapać dzieciaki bo wyskakują w panice przez okna. A przecież to jest własnie obszar, który zawsze będzie potrzebował ludzi. Rozwiązywanie złożonych problemów to własnie jest to, przed czym chronimy nasze dzieci mocno nieświadomie i pełni dobrych intencji z jednej strony (super tekst własnie o tym tutaj), a z drugiej strony nasze programy nauczania w każdym z przedmiotów skupione są na egzekucji ogromnych ilości prostych zadań. Podaj wynik. Zapamiętaj. Wymień.
Bardzo fajnie opisuje podejście do dowodzenia inny blog - Matematyka jakiej nie znasz. Zachęcam aby przeczytać te kilka akapitów o tym, jak w ogóle do dowodzenia podejść, a potem zacząć od prostych zadań - my z dzieckiem. Niech widzi, że my też się z tym męczymy, i tez się tego uczymy. I tak krok po kroku zaczniemy odkrywać najfajniejszą stronę matematyki. Nie wiesz jak zacząć? Bum! Tutaj za 15 złotych polskich kupisz świetną pozycję aby zacząć w podstawówce proste zadania na dowodzenie. Na ostatniej Olimpiadzie Juniorów, na drugim etapie było pięć zadań. Każde z nich na dowodzenie. Ani jedno zadanie nie miało wyniku jaki zwykle znamy, jaki można było policzyć. Ani jedno nie nadawało się do aplikacji wyliczającej wynik. Takie kompetencje są przyszłością, w takich powinniśmy coraz więcej się szkolić, ćwiczyć i trenować.
Chcesz nauczyć się wykazywać, dowodzić, opisywać rozwiązania i zacząć bawić się matematyką? Zapraszamy do nas! :-) A do prostych zadań gdzie trzeba podać wynik - używajcie apki!

p.s. jeśli któryś z podanych artykułów nie otwiera się, ponieważ jest dostępny dla subskrybentów dajcie znak, podeślę wam mailem!