środa, 7 listopada 2018

Tom Cruise i M jak Miłość.

Było już o marketingu. Było o robotach. I nie wzrusza to 'humanistów'. Wszyscy mówią, że ma wzruszać, a nie wzrusza. Bo ja jestem humanistą, i matematyki nie lubię oraz nie tykam jej nawet długim kijem - mawia sporo młodych ludzi.

Będę prawnikiem! Jak Tom Cruise w filmach albo Joanna Chyłka w książkach!

Uniwersytet Harvarda jest własnie w trakcie projektu cyfryzacji dokumentów ponad sześciu milionów spraw sądowych od XVII wieku aż do dzisiaj. Pewnie kilka wyroków na czarownice też zostanie zamienionych na formę elektroniczną :-) Całego tego - nie taniego przecież - projektu nie robią po to, aby młodzym hipsterskim prawnikom ułatwić dostęp do archiwum i umożliwić szukanie precedensów bez wychodzenia z domu, siorbiąc sojowe latte. Robią to, aby zasilić proces uczenia się rozwiązań sztucznej inteligencji. Na tej bazie powstaną dziesiątki aplikacji, które będą te wszystkie SZEŚĆ MILIONÓW spraw pamiętać cały czas, z dbałością o każdy udokumentowany szczegół. I będą w stanie same analizować korelacje, ukryte powiązania, precedensy, przeciwstawne wykładnie. Coś, co dzisiaj prawnikom zabiera lata praktyki, będzie dostępne za kliknięciem myszki. A właśnie przekopywaniem się przez tony dokumentów zajmują się młodzi prawnicy, a nie brylowaniem na salach sądowych (przepraszam, Joanna i Tom).
Więc nawet jeśli pójdziesz na prawo, to twoim codziennym narzędziem będzie sztuczna inteligencja, i im lepiej będziesz z nią rozmawiał - tym lepszym będziesz prawnikiem przyszłości.

Znalezione obrazy dla zapytania tom cruise court room

A może nie prawnikiem? To malarzem. Będę malarzem!!

Grupa wizjonerskich francuskich artystów, nazywająca się Obvious, zaprogramowała algorytm który 'namalował' niedawno obraz. Śliczne to nie jest (jeszcze nie, a poza tym to kwestia gustu), ale Matko Boska - namalowały to bity i elektrony, które wcześniej 'napatrzyły' się na wiele portretów z początków XX wieku. I wcale nie chodzi mi o cenę, za jaką ten obraz został sprzedany (chociaż 430 tys. zielonych papierków robi wrażenie) ale o to, że na naszych oczach sztuczna inteligencja wchodzi w obszary do tej pory zarezerwowane dla homo sapiens od tysiącleci. Oczywiście, w najbliższej przyszłości roboty nie wykreują Picassa, nie napiszą książki jak Eco, ani wiersza jak Miłosz. Ale nie chodzi o Picassa. Chodzi o miliony 'zwykłych'  artystów, którzy swoje obrazy sprzedają za kilkaset złotych, a na codzień są grafikami w agencjach. Oni powinni się bać. 

Ja bym się bał.

Portrait of Edmond Bellamy at Christie’s in New York.

Dobra, nie będę malarzem, mam w nosie całą tę sztuczną inteligencję. Idę w sztukę filmową! Tam jest miejsce dla prawdziwych humanistów!

Przeczytałem jakiś czas temu o fascynującym eksperymencie filmowym, przeprowadzonym - jakżeby inaczej - na MIT. Otóż zostanie wyemitowany film, którego widzowie będą mieli dostęp do interfejsu zbierającego ich opinie na temat... dalszego rozwoju akcji. To tak, jakbyśmy mogli w 'M jak Miłość' zdecydować, czy wypadek stulecia Hanki wjeżdżającej w kartony zakończy się tragicznie, czy nie. Ponieważ widzów będzie wielu, to system wybierze przeważającą opcję, o ile będzie się trzymać w szerokich ramach fabuły. Czyli nie moglibyśmy kazać Hance nagle funkcjonować jako upiór - mściciel, ale moglibyśmy kazać jej dalej żyć i być żoną Marka (dobry jestem w serialach, prawda?).
Całość ma na celu zbadanie, czy 'tłum' ma jakieś preferencje, czy jego decyzje mogą podlegać jakiemuś przewidywaniu, skoro rozproszony i nie znający się tłum nie ma jednego ośrodka kontroli - jest tylko ośrodek zliczający głosy. Aktorzy na żywo będą musieli realizować decyzje widzów.
Nie wiem, czy taki film będzie ciekawy, a przynajmniej czy będzie aż tak ciekawy, jak 'M jak Miłość'. Ale wiem, że gdybym pracował w przemyśle filmowym to bardzo chciałbym się zaangażować w taki projekt. Przecież to scenariusz żywcem wzięty z 'Black Mirror'. Ale ale, przecież nie mogę w tym uczestniczyć jeśli... nie mam nic wspólnego z MIT. A nie będę miał nic wspólnego z MIT, jeśli nie ogarniam matematyki na choćby podstawowym poziomie.

Znalezione obrazy dla zapytania black mirror

Tak więc...

Puk puk.
Kto tam?
Matematyka...

p.s. Wiem, że to trochę przydługi wpis, ale raz na zawsze chciałem się rozprawić z idiotycznym używaniem słowa 'humanista' jako zbiorowej nazwy tych, którzy są słabi w naukach ścisłych. I jako słowo wytrych które na tę słabość pozwala i niejako usprawiedliwia! Oto - za Wikipedią - właściwe znaczenie słowa Humanista w kontekście edukacyjnym:

Humanizm edukacyjny

Humanizm jako prąd w szkolnictwie, zakłada, że to dziedziny, które pozwalają rozwijać ludzki intelekt są tymi, które naprawdę czynią ludzi „w pełni ludźmi”. Praktyczną podstawą jest przekonanie o istnieniu różnych możliwych do rozwijania rodzajów intelektu, takich jak zdolności analityczne, matematyczne, lingwistyczne itp. Wzmocnienie jednego z rodzajów, jak uważano, rozwija także niektóre inne jego rodzaje. Ważną postacią końca XIX wieku w humanizmie edukacyjnym był stanowy minister do spraw edukacji W.T. Harris, który wyróżnił „pięć okien duszy”: matematyka, geografia, historia, gramatyka i literatura/sztuka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz